|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Sempai
Jurand
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 2179 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Australia Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany:
Wto 13:55, 25 Lip 2006 |
|
chyba jasne o co chodzi
Cytat: |
Statek plynie z wielkim przechylem Tishia aka hitto aka frania aka aneta o. wypadla za burte ale trzyma sie za line ktora tam zwisa. Na ratunek idzie xardas aka rumian aka rafal:
rafal: sa gdzies jakies liny??
MG: tak na pokladzie znajduje sie wiele lin
rafal: to ja podbiegam do nablizszej, i rzucam tishii line
Kuba: ?? (spojrzenie ku MG)
MG: ?? (spojrzenie na rafala) - ruc na trafienie
rafal: (nieudane)
MG: rzucona przez ciebie lina wpada do wody - blup
przerwa w sesji z powodu ataku smiechu graczy i mg
trzeba dodac ze rzucil cala zwinieta line (dobrze ze nie trafil) |
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Yurga
Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 443 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Zgorzelec/Legnica/i gdzie wiatr zaniesie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany:
Pią 19:44, 11 Sie 2006 |
|
Dawna i dość wesoła sesja XD :
MG - Rapo ( jakiś tam Bóg)
Ramon - Daimon (doświadczony łowca)
Iliadim - Miesio (kapłan)
Wallar - Yurga (młody zaklinacz)
Mieliśmy właśnie wychodzić późnym wieczorem z miasta w kierunku lasów gdzie prawdopodobnie kręciło sie trochę koboltów i smok :D których my szukaliśmy. Na obrzeżach miasta było trochę biednych i opuszczonych mieszkań, a jedno z nich łowca postanowił wykożystać jako schroienie dla nas na noc. Gdy już mieliśmy wychodzić z miasta nasz łowca nic nie mówiąc nikomu odszedł w strone jednego z nich (ważnym faktem jest to, że był jedno piętrowy). Nie mogąc się jednak dostać do niego od przodu poszedł na tyły, by tam przez okno dostać się do środka - co mu się udało. Kapłan i zaklinacz trochę zaskoczeni odejściem łowcy poszli za nim dostając się od przodu do tego samego domu (Iliadim wszedł do niego, a Wallar postanowił zostać na zewnątrz).
Ramon: Czy na schodach prowadzących do góry jest jakiś kurz?
MG: mało
Ramon: Czyli ktoś może być w domu? Powoli i cicho idę z wyciągniętą bronią do góry
MG: Na schodzach widzisz odbite czyjeś ślady na kurzu. Zostały zrobione niezbyt
dawno
Ramon: Acha (szeroko się uśmiechając) To ja idę nadal powoli i możliwie najciszej do
góry.
(Iliadim podchwytując zachowanie Daimona również powoli, cicho i z przygotowaną do walki bronią ruszył do przodu schodami w górę)
MG: Po waszej prawej stronie na piętrze na stole który się tam znajduje widzicie
świeże nadgryzione jabłko.
Ramon i Iliadim już w pełnym skupieniu oraz w przygotowaniu na jakiegoś przeciwnika słyszą z dołu.
Wallar: Hej to idziemy czy nie !!! ? Późno już się robi !
(Zgon Daimona i Miesia na miejscu )
P.S. Niektóre wypowiedzi mogą nie być dosłowne (w końcu trochę czasu już mineło od sesji) lecz część merytoryczna została zachowana. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Yurga dnia Sob 14:42, 12 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Yurga
Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 443 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Zgorzelec/Legnica/i gdzie wiatr zaniesie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany:
Pią 20:25, 11 Sie 2006 |
|
Ta sama sesja w tym samym domu:
W czasie przeszukiwania domu Iliadim szybkimi ruchami rąk zawołał Wallara do siebie, gdyż znalazł w jednym z pomieszczeń zamknieta szafę w której jak podejrzewa może się ktoś ukrywać. Sam staje przed szafą z przygotowaną do taku bronią, a szybkim ruchem ręki pokazuje by Wallar ją otworzył. W tem oby dwum bohaterom ukazuje się.... leżący na jednej z pułek.....kamień.
Wallar: Aaaaaaa to zapewne jakiś magiczny kamień !? Ciekawe czy umie
mówić (z nuutką sarkazmu i udawanego zaciekawienia w głosie)
Wallar (mówiąc przez zaciśnięte usta): No oczywiście, że umiem mówić!!
A co sobie myślałeś
(W tej chwili Iliadim stoi z przymrużonymi oczyma i miną mordercy)
Wallar: Łał on rzeczywiście umie mówić, ale fajny. Po prostu wspaniały.
A Ty tak naprawdę umiesz mówić.
Wallar (mówiąc przez zaciśnięte usta): No naprawdę przecież mnie słyszysz.
Wallar: Nie no super, ale fajny kamień. To wy sobie tak pogadajcie, a ja
jeszcze się przejde i przejże pokoje.
(Szepcząc do Ramona przechodząc obok niego)
Wallar: Uważaj na niego - to chyba jakiś wariat
* * * |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rapo
Głos Rozsadku
Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 1166 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: 69 ŻDW "Przystań"/Zielona Góra/Domena Chaosu
|
Wysłany:
Sob 5:40, 12 Sie 2006 |
|
Drużynka skrada się po starych opuszczonych i na wpół zawalonych krasnoludzkich tunelach, które upodobały sobie różne dziwne istoty np. maly smok. Poczuli zapach chloru typowy dla tej podrasy. Drużynowy tropiciel dlugo duma poczym mówi:
- smo..smo..smok. tonie może być smok nie na 1 #*%$! poziomie!!
na to mlody zaklinacz: - nie... to chyba jakieś środki dezynfekujące....
Gdy udalo im się przeżyć (ledwo) starcie i nawet zwyciężyć radosne przeglądanie skarbów przerwal znów tropiciel:
- chej ten smok jest malutki.... na tyle... malutki... by mieć mamusię...
drużyna:
-#^&%$*^$^%
-^$*^%&^%&^
a zaklinacz: a może byl sierotą???
__________________________
Potwierdzam że to nie ja pisałem posta powyżej....ech wspólny komp... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Yurga
Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 443 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Zgorzelec/Legnica/i gdzie wiatr zaniesie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany:
Sob 14:25, 12 Sie 2006 |
|
* * *
Dwa wampiry (Ravnos i Lasambra) zostały skierowane przez księcia na ważne i zarazem tajne zebranie Tremere. Mieli się podawać za jednych z nich, by dowiedzieć się co ten potężny klan znowu knuje (książe podejrzewał, że zapewne coś przeciwko niemu). Gdy tylko weszli na sale Ravnos odrazu wzbudził zainteresowanie swoją osobą przybyłych tu spokrewnionych. Tremere jednak nie podejżewając, że ktoś mógł dowiedzieć się o ich spotkaniu zachowywali spokój. Jednak po chwili ktoś podszedł i postanowił się wypytać kim jest owy gość.
Ravnos: Jestem wielkim mistrzem duplikacji !
MG (Tremer): Kim Pan jest ?
Ravnos: Mistrzem duplikacji! Nie słyszysz czy co !? Mogę to udowodnić w
każdej chwili (z powagą i oburzeniem w głosie)
MG: Jesteś śmieszny jeżeli myślisz, że oni to łykną
Ravnos: (turla)
MG: ...... ...... ..... O_o......!?
MG: Mistrzu witaj w naszych progach!
Ravnos & Lasambra: hehe
Gracz (Ravnos): Nazywaj mnie złoto ustym
MG (Tremer): (delikatnie klszcząc) Uwaga wszyscy - mistrz chciałby zrobić
pokaz swego kunsztu Taumaturgi
Ravnos & Lasambra: O_O !!!
* * * |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Yurga dnia Wto 9:49, 19 Wrz 2006, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Miszcz Joguś
Dołączył: 25 Maj 2006
Posty: 60 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Zgorzelec
|
Wysłany:
Pią 15:28, 01 Wrz 2006 |
|
Rany Sempai... Nie przypominaj mi xD I wiesz co.. Jak mogłeś tak pomylić moje imię? T-T Trishia byłam T-T' |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Daimon
Hand of God
Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 342 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Zielone Berety Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany:
Wto 17:02, 17 Paź 2006 |
|
Rapo napisał: |
Drużynka skrada się po starych opuszczonych i na wpół zawalonych krasnoludzkich tunelach, które upodobały sobie różne dziwne istoty np. maly smok. Poczuli zapach chloru typowy dla tej podrasy. Drużynowy tropiciel dlugo duma poczym mówi:
- smo..smo..smok. tonie może być smok nie na 1 #*%$! poziomie!!
|
Hehe... ja to zapamietalem odrobinke inaczej... bowiem zaraz po tej mojej wypowiedzi (zglaszam tylko watpliwosc do kwestii 1-go poziomu, ale nie jestem pewny, pozno bylo ), cos plunelo kwasem z pobliskiej dziury, ladnie nas oblewajac. W tym momencie...
Lowca: "Ale zawsze moge sie mylic..."
Druzynka: "Teraz nam to #%^#$ mowisz?!"
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Daimon
Hand of God
Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 342 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Zielone Berety Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany:
Wto 17:21, 17 Paź 2006 |
|
(sesja na necie, daaaaawno) Grupa postaci poziomu ca. 10, o "zmiennych" nastrojach wzgledem siebie. Druzyna ma na stanie dwoch lotrzykow, ktorzy nawzajem zwykli wchodzic sobie w parade. Jeden (Gizmo, niziolek) z nich ma wyrazna przewage, jako iz posiada buty umozliwiajace mu lewitacje, dzieki czemu jest doskonalym zwiadowca. Drugi (Farrad, gnom, nieszczegolnie lubiany) jest tym nieco poirytowany, ktorejs nocy zakrada sie wiec do pokoju Gizma i "podbiera" mu buty, podmieniajac je z idealnymi falsyfikatami. Jedyna roznica? Buciki nie lataja... Nastepnego dnia:
Druzyna stoi na skraju urwiska; posrod postaci sa Ghe'Thuke (czlowiek, barbarzynca), obaj lotrzykowie i lowca Ramonn.
Ramonn: Cii... *przypada do ziemi, druzyna idzie za jego przykladem; lowca wyglada za skraj urwiska* Dobra, widze ich. Okolo... tuzina jaszczurek. Uzbrojeni.
Ghe'Thuke: Zaden problem *gladzi stylisko topora* Ty bierzesz tych po lewej, ja tych po prawej.
Ramonn: *chwila konsternacji* A kto wezmie tych w jaskiniach?
Farrad: Jaskiniach?
Ramonn: *skinienie glowa* Widze jakies jaskinie i tarasy. Jaszczuroludzi moze byc wiecej... duzo wiecej... chodz, wielkoludzie. Eksperta trzeba.
Ghe'Thuke: *podchodzi do skraju urwiska, obserwuje* Racja. Tarasy z blankami. Pewnie kusznicy...
Gizmo: Czyli nie mozemy tam tak po prostu wpa... *milknie spogladajac na mine Ghe'Thuke* No dobra, mozemy, ale po co ryzykowac? Wrocmy do Kucyka, wypijmy pare piw, odpocznijmy...
Ghe'Thuke: Ram? *porozumiewawcze spojrzenie*
Ramonn: Zwiadowca. Gizmo, lecisz... my cie oslaniamy, jakby co.
Gizmo: Jak to "lecisz"?
Ramonn: Polatasz sobie po okolicy i zbierzesz dokladne informacje... ilu, jak uzbrojeni, i gdzie maja glowne wejscie do jaskin.
Gizmo: Ale...
Ghe'Thuke: Lecisz, malutki...
Gizmo: Ale...
Ramonn: Nic ci nie bedzie...
Gizmo: Ale...
Ghe'Thuke & Ramonn: LECISZ
Farrad: Eee... jest taka sprawa...
Ghe'Thuke & Ramonn: Zamknij sie...
Farrad: ...
Ghe'Thuke: Idziesz sam, czy mam ci pomoc?
Gizmo: Ale... ja nie chce...
Ramonn: Pomoz mu.
*Ghe'Thuke chwyta niziolka za fraki, po czym zamaszystym ruchem poteznego ramienia wyrzuca go za skarpe; slychac krzyk, po czym glosne pacniecie*
Ghe'Thuke & Ramonn: ???
Farrad: Ups...
Ghe'Thuke & Ramonn: Farrad...?
Farrad: Eee... chlopaki, ja wam zaraz wszystko wyjasnie... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Daimon
Hand of God
Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 342 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Zielone Berety Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany:
Czw 11:04, 16 Lis 2006 |
|
Sytuacja:
Jedna z graczek, grajaca elficka zaklinaczka, zostala pochwycona przez 'tych zlych'. Jej druzynie udaje sie ja cudem odbic, na zasadzie 'zabieramy i spier****!!!'. Problem? Wojownicy (2) zajeci sa oslanianiem tylow, a lucznik oslania... no, wszystko Wiec taszczenie worka z zamknieta w srodku elfka, spetana i zakneblowna, spada na... niziolka.
MG (do niziolka): Chwytasz worek i rzucasz sie naprzod, jednak jego ciezar przez chwile utrzymuje cie w miejscu (test sily). Na szczescie lapiesz rownowage, a elfka nie jest tak ciezka, na jaka wyglada (MG dostaje w leb od graczki).
Niziolek: Ciagne, mocno, i biegne jak najdalej od tej calej awantury.
MG: Gdy na tylach wre walka a dokola smigaja strzaly, dzielny lotrzyk pamieta o prawdziwym zadaniu tej misji ratunkowej. Chwyta worek, po czym nadludz... nadniziolczym wysilkiem zaczyan ciagnac go za soba po kamiennej posadzce.
Niziolek: Biegne w kierunku skrotu, ktory wczesniej znalazlem, i krzycze "Oslaniajcie mnie!"
MG: Wypadasz zza rogu korytarza i wbiegasz na prowadzace w dol schody.
Niziolek: Biegne! Biegne! Biegne! Bo mnie gonia!
MG: Wciaz taszczac worek, zaczynasz zbiegac po spiralnych schodach. Worek turla sie za toba. Ze srodka dobiegaja ciche... glosniejsze... stekniecia. Wtem... (test na zrecznosc; niezdany) Worek wyslizguje ci sie spod kontroli i zaczyna sam, coraz szybciej, staczac sie po waskich stopniach. Odbija sie od sciany, zwalnia...
Niziolek: Na szczescie...
MG: ...po czym wypada przez balustrade; po chwili slyszyz glosny plusk.
Niziolek: Ojej... skacze za nim! Bez zastanowienia.
MG: OK... (rzuca, rzuca, rzuca) Ale pamietasz, ze na dnie tej fosy sa zaostrzone pale, a w wodzie plywaja te dziwne potworki z wielkimi zebami?
Niziolek: ...
Jeden z wojownikow (nie wytrzymal i przelamal pelne grozy i niedowierzania milczenie utrzymujace sie od okolo minuty): Przeciez mowil, ze bez zastanowienia.
Efekt byl taki, ze niziolek przezyl, podobnie jak elfka. To znaczy, worek zrobiony byl z plotna, ktore nie przepuszczalo powietrza (chcieli ja udusic) i zachowalo sie jak balon, unoszac na powierzchni wody; niziolkowi udalo sie nie wpasc na pale i uniknac aberracji w wodzie, a tropiciel rzucil sie do wody za nimi po kilku sekundach i wylowil balonika. Efekt?
Elfka. Poczochrana, posiniaczona, podtopiona, prawie uduszona, prawie pozarta, niemal nabita na pal i do tego W CZASIE TRUDNYCH DNI podchodzi do niziolka z morderczym wyrazem twarzy.
Niziolek: Aileen! Jak to dobrze, ze nic ci sie nie stalo! Tak sie martwilem...
Elfka: Siegam po noz... (do MG) Przy neutralnym charakterze, jak wielkie bede miala wyrzuty sumienia.
MG: (krztusi sie) W porownaniu do satysfakcji? Malenkie...
Niziolek: Ups... (zaczyna zwiewac) Mozemy to jakos przedyskutowac? (do MG) Hahaha! Pamietaj, ze mam atut "Szybki bieg"!
Elfka: (wredny usmiech) Podnosze z ziemi kamien... i rzucam "Prawdziwe trafienie"... Zawsze lubilam baseball (Rzut... naturalna 20. Potwierdzenie... znowu NATURALNA 20; efektu chyba sie domyslacie... YOU'RE OUT! ). |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mała Kasia
Nasze maleństwo
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 671 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Goldberg (why not Silberberg?! :P ) Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pią 13:33, 22 Cze 2007 |
|
Drużyna chce dostać się do zamku. Wszyscy siedzą pod drzewem i zastanawiają się co zrobić. Jest dzień, ale w nocy ma być pełnia (warto zaznaczyć, że jeden z członków drużyny, Kolgrim jest Tiflingiem i podczas pełni dzieją się z nim dziwne rzeczy;)) Drużyna otrzymuje od MG informację, że do zamku jest pół dnia drogi, a najłatwiej go zdobyć w nocy (wiadomo dlaczego ;P) Wszyscy siedzą i myślą, a nagle Kolgrim wyskakuje:
-SKORO MAMY Pół DROGI DNIA...
Do końca sesji wybuchalismy śmiechem na myśl o tej "połowie drogi dnia"... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rapo
Głos Rozsadku
Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 1166 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: 69 ŻDW "Przystań"/Zielona Góra/Domena Chaosu
|
Wysłany:
Wto 13:34, 26 Cze 2007 |
|
Jasne, że pluneło. Robiliście tyle hałasu że umarłych byście pobudzili, a jescze jakiś zaklinacz postanowił wleźć "na pałę" do tej dziury. Poziom był 1 napewno -druga sesja. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mała Kasia
Nasze maleństwo
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 671 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Goldberg (why not Silberberg?! :P ) Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Nie 22:19, 29 Lip 2007 |
|
Może testy nie z sesji, ale też w fantastycznym świecie
Srebrna Góra, obóz fantasy
członkowie trzech ras jedzą...hm...jakiś posiłek (nieważne co to było, ważne, że jadalne ) Po Karczmie pod Smokiem jak zwykle kręci się szlachetny (kh,kh) Benjamin zwany Benym, Namiestnik i Władca Dragonlandu, Pan na Elfim Zamku, etc. etc. ;P
jak zwykle marudzi, że coś się tropiciele, elfy i krasnoludy nie starają w poszukiwaniach Smoczego Kamienia, bo ZNOWU pada; narzeka na to, że Niziołki z Nowej Wsi Niziołkowej ZNOWU nie płacą podatków ("Orki ich napadły? I dobrze, zasłużyły sobie na to!"). W pewnym momencie podkuśtyka (tak się pisze?) do niego znienawidzony przez wszystkich bard i przymilnym głosem mówi:
-Panie! Panie, moja wypłata!
Na co Beny z namysłem:
-Twoja, twoja...
-Panie! Panie, ale kiedy?
-Kiedy, kiedy...
----------
Elfy wróciły zwycięsko z wyprawy do Ogrtown po część Smoczego Kamienia (nie wspomnę, że wylądowałam w pewnej chwili z kumplem w krzaczorach xP) rozmawiają z Namiestnikiem, który stwierdza, że faktycznie pogoda uległa niejakiej poprawie ;P Niestety, zdobycie Kamienia Elfy przypłaciły utratą WSZYSTKICH Smoczych Pazurów , gdyż bez nich wredny strażnik mostu nie chciał rasy przepuścić. Cóż, strażnik był "łudząco" podobny do barda (którego, jak wspomniałam wcześniej wszyscy wprost "uwielbiali") więc Elfy nie omieszkały się Benemu pożalić na tego chama i prostaka, który pozbawił ich ostatnich pieniędzy (a za co nakarmią dzieci?! xD). Namiestnik skomentował to słowami, które zapamiętam do końca życia:
- Cóż, NIGDY NIE LUBIłEM TEGO śCIERWA
oniemieliśmy^^
----------
Krasnoludy wracają z wyprawy (?) do Fortu. Prowadzi ich oczywiście, niezmordowany Morgan. I jak to Morgan ma w zwyczaju, prowadzi swoich kochanych podopiecznych skrótem - ostro pod górkę i jeszcze po skałkach xD Nagle jeden zdyszany krasnolud mówi:
-Morgan, obrzezam cię!
Morgan odwraca się błyskawicznie i pyta unosząc swój ukochany toporek:
-Co powiedziałeś?
-Morgan, uprzedzam cię |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|
|
|
|
|